Czy chcą nas wyrolować ?

Fot. CHRIS EMIL JANSSEN/POOL/ 

Piątkowe spotkanie: prezydenta USA J. Bidena, prezydenta Francji E. Macrona, kanclerza Niemiec O. Scholza i premiera Wielkiej Brytanii K. Starmera ma swoją dyplomatyczną wymowę. Przywódcy zachodnich państw omawiali możliwość zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie oraz sytuację na Bliskim Wschodzie.  W tym spotkaniu nie uczestniczyli przywódcy Polski, która na rzecz Ukrainy zrobiła wiele zarówno w perspektywie militarnej ale i ( nazwijmy to wprost ) ludzkiej niosąc ponadprzeciętną pomoc dla ukraińskich obywateli. Organizatorem tego spotkania był kanclerz Niemiec. Ponoć zostało zorganizowane w zastępstwie mającego się odbyć spotkania w połowie października w Ramstein a do którego nie doszło z powodu braku  możliwości przyjazdu w tym terminie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nieobecność Polski na tym spotkaniu nie sprawia dobrego wrażenia.

Szef MSZ R. Sikorski stwierdził, że byłoby lepiej gdyby Polska w tym spotkaniu uczestniczyła ale dodał, że nie we wszystkich formatach uczestniczymy. Informacje, że na berlińskim spotkaniu nie podjęto żadnych ważnych ustaleń, jest moim skromnym zdaniem opowiadaniem bajek. Nie po to Biden leci przez pol świata by pogadać o mało istotnych sprawach z przywódcami zachodniej Europy. Najzwyczajniej z jakiś powodów wypadamy z dyplomatycznej gry w sprawie Ukrainy. Nasze stosunki z sama Ukrainą też trudno określić jako wzorowe. Cóż - Polska zrobiła swoje i może odejść z głównej sceny światowej dyplomacji. 

Gra toczy się poza naszymi plecami i jakoś dziwnie mi to przypomina fakty z historii, tak przykre i bolesne  dla mojej ojczyzny.